Mam 35 lat. Ja z mezem dzieckiem, z rodzicami i babciami gnieciemy sie na kupe. Mamy jeden pokoj. Budujemy sie. Kasy juz nie ma. i boli mnie jak inne dodaja zdejcia ze swoich mieszkan czy domkow Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci ; czy dla Was też przegraną życiową jest mieszkanie z rodzicami lub teściami? Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci ; Rzadkie kontakty z tesciami a święta Zarchiwizowany. Rzadkie kontakty z tesciami a święta. Przez Gość gość, Mieszkanie 3 pok, z największego pokoju - salonu odchodzą 2 pary drzwi - do sypialni oraz do pokoju dziecka. Mieszkanie na bardzo fajnym osiedlu, gdzie mieszka moja mama, teściowa, rodzeństwo 0. To bardzo delikatna sprawa, ale z teściami powinien rozmawiać syn. Jeśli jest po Twojej stronie i jesteście razem to wszystko się ułoży. Być może, że teściowie się uspokoją, jak minie urok nowości. A poza tym jeśli nie mają więcej dzieci, tylko jedno, to nie tak prosto jest gdy dziecko odchodzi z domu. Nie stać nas na dom. My mieszkamy w swoim mieszkaniu w bloku, teściowie w swoim mieszkaniu w bloku. Mamy dziecko, więc dom z ogródkiem bardzo by się przydał, ale nie stać nas na dom za 600. Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci ; Mieszkanie z teściami, powrót do domu Więc gotuję dla siebie i dziecka. Połowa domowników za nic nie placi, więc ja płacę - palą w centralnym - płacą za światło - biegają rano po swieży chleb - pilnują dzieci i to za darmo - otwieraja garaż i bramę jak wyjeżdżam a jak dobrze usłysza to jak wjeżdżam - przynosza ugotowany obiad (coraz częściej takie Wolala bym jesc chleb ze smalcem niz bogato z tesciami mieszkac!!!! Mieszkanie z rodzicami czy teściami wymaga wielu kompromisów, ale też daje większa swobodę finansową, pomoc z dziecmi Noizz. Społeczeństwo. Mieszkali z teściami. "Wszedł do WC i wysypał mi fusy na głowę". Michał Bachowski. udostępnij artykuł. Mieszkanie pod jednym dachem z drugą połówką i rodzicami lub teściami często wiąże się z sytuacjami konfliktowymi. Postanowiliśmy zebrać kilka historii na ten temat. — Jego rodzina była katolicka ORGnN0f. Mieszkanie z teściami ma swoje zalety i wady. Pomocna babcia, która w każdej chwili gotowa jest zaopiekować się swoimi wnukami, to bezcenny skarb. Decydując się jednak na zamieszkanie pod jednym dachem, musimy mieć świadomość, że naruszamy czyjąś prywatność i musimy dostosować się do reguł panujących w domu mieszkanie może stworzyć wiele konfliktowych sytuacji, zwłaszcza w chwili, gdy pojawią się dzieci. Kobieta, która uczy się opiekować nowo narodzonym dzieckiem, nie ma ochoty na nieustanne uwagi dotyczące niewłaściwej pielęgnacji, złej postawy w czasie karmienia. Wiele innych cennych rad może, w pewnych okolicznościach, okazać się irytujące i frustrujące. W takich chwilach bezcenne jest wsparcie partnera, który mieszka w swoim rodzinnym domu. Bezsprzecznie znajduje się w skomplikowanej sytuacji, gdyż w przypadku wystąpienia konfliktu zmuszony on jest do zajęcia określonego stanowiska, a zatem poparcia jednej ze stron, które przyczyni się do pogorszenia jego relacji z drugą stroną. Warto jednak dodać, że przy odrobinie chęci, wzajemnej wyrozumiałości i łagodnym dochodzeniu do swoich racji, mamy duże szanse na zachowanie jak najlepszych relacji i doskonałej atmosfery w się, że mieszkanie z teściami to rozwiązanie, które nic nie kosztuje. Oczywiście bardzo często dziadkowie pokrywają wszelkie koszty utrzymania domu, opłacając bez słowa rachunki za energię, wodę, gaz. Często także kupują pożywienie, a nawet gotują obiady. Młodzi mieszkający u swoich rodziców powinni pamiętać, że nie są w hotelu i proste zasady współżycia nakazują im angażowanie się także finansowe prowadzenie domu. Oczywiście często korzyści ze wspólnego mieszkania czerpią także seniorzy, którzy wreszcie mają kogoś, kto wyręczy ich w uciążliwych obowiązkach, takich jak zakupy czy że da się żyć pod jednym dachem z teściami? Czy macie jakieś związane z tym doświadczenia? Czekam na Wasze komentarze. Gdy dostałam wiadomość od Aśki, pierwsze co poczułam, to ogromny gniew. Byłam tak zbita z tropu i nie dowierzałam temu, co Aśka mi opisała, że dopiero po kilku wymianach mailowych uznałam, że to nie jest żadna ściema na potrzeby wyrzucenia z siebie żalu. To nie była fala narzekactwa z jej strony. To był autentyczny krzyk wywołany przez niemoc i niezgodę na opisaną sytuację, a jednocześnie brak wiary w to, że uda się wyjść z tej matni. Ponieważ to nie pierwszy mail, który otrzymałam w ostatnim półroczu dotyczący właśnie tej materii, a prawdopodobnie co najmniej setny [!], doszłam do wniosku, że czas spojrzeć prawdzie w oczy i powiedzieć głośno to, co jeszcze głośno nie zostało wypowiedziane. Za moment powiem Wam, jak wygląda problem Aśki i za jej zgodą przytoczę tutaj kilka fragmentów maili. Najpierw jednak napiszę kilka słów wstępu, aby udowodnić, że to nie pieniactwo skłania mnie do pisania o tych sprawach i próba wywlekania brudów, a ogromny żal do niektórych osób nie znających swojego miejsca i roli w rodzinie. Czaj najwyższy, aby niektóre osoby zrozumiały, że największą szkodę wyrządzają nie dorosłym, a dzieciom właśnie, których dobro niby jest ich priorytetem. To może od początku. Bardzo doceniam wkład starszych pokoleń w nasze wychowanie. A właściwie w moje przede wszystkim, bo to na moim przykładzie mogę się oprzeć, aby nie być gołosłowną. Zarówno moi rodzice, jak i dziadkowie wykazali się niebywałą dojrzałością w wielu życiowych kwestiach. Wychowanie mnie i mojego rodzeństwa na ludzi dobrych, znających swoją wartość, otwartych i życzliwych było ich priorytetem, tak myślę. Udało im się. Udało im się zaszczepić w nas iskrę miłości, radości, mądrości. Patrząc na to z perspektywy czasu widzę, że swoje życie poświecili temu, aby wychować nas na fajnych ludzi. Naprawdę, fajnych. Co ciekawe, każdy z nich, a mam tutaj na myśli zarówno jednych i drugich dziadków, jak i moich rodziców, znał swoje miejsce w rodzinie. Ba! Znał swoje miejsce w drużynie, bo bezapelacyjnie tworzyliśmy pewnego rodzaju team. Ci, którzy mieli wychowywać, czyli rodzice, wychowywali. Ci, którzy mieli dzielić się z nami swoją mądrością i doświadczeniem, czyli dziadkowie, dzielili się nim. Nikt nie wchodził sobie w drogę. Nikt nikomu się w działkę nie wpieprzał, aby nie napisać dosadniej! Wszyscy szanowali się nawzajem i nie kopali pod sobą dołków. Gdy moi rodzice coś postanowili a propos mnie i mojego rodzeństwa, to dziadkowie brali to jako pewnik i wytyczną, której bezwzględnie się trzymali. Nie robili niczego na przekór ani „po złości” mimo że mogli z czymś się nie zgadzać. Wszyscy ze sobą rozmawiali [!], aby dzieciom nie fundować wychowawczego chaosu. Bo taki chaos to przekleństwo, powtarzam, przekleństwo! Patrzę na nich wszystkich z perspektywy czasu i widzę, że jestem szczęściarą! A konfrontując moje doświadczenia z doświadczeniami Aśki, o których za moment, jedne co mam ochotę zrobić, to Aśkę przytulić! Bo znalazła się w sytuacji patowej, przynajmniej na razie. Aśka napisała tak: „Magda, jestem strzępkiem nerwów. Nie wiem, gdzie mam się z tym udać. Nie wiem komu mam się poradzić. Czuję, że tonę. Tonę ja i toną moje dzieci! Toniemy, kurwa! […] Wydawało mi się, że jestem normalną matką i mam normalnych teściów. Tak, dobrze mi się wydawało. Moi teściowie, a właściwie głównie teściowa, to chodzący wąż jadowity, który kąsa wszystko, co nawinie mu się na drodze. […] Niestety od roku z nimi mieszkamy, a głównie to ja mieszkam z dziećmi, bo W. przyjeżdża do nas raz na 3 miesiące i nie wie jaki koszmar tutaj się uskutecznia, bo staram się mu o tym nie mówić, gdy przyjeżdża na 2-3 dni […]. Budujemy się. Został nam jeszcze rok do momentu, aż wyprowadzimy się od teściów. Widzę w kalendarzu „rok” a myślę „przekleństwo”! Na razie z kasą krucho. Bo a to to trzeba wykończyć, a to to trzeba do domu kupić. Wynajęcie mieszkania nie wchodzi w grę, tym bardziej, że mieszkamy w małej miejscowości, a w okolicach właściwie same domy. Nie pomagają prośby, próby normalnej rozmowy. Począwszy od samego rana, kiedy teściowa celowo wcześniej wstaje i budzi starszego, trzyletniego Syna, aby zrobić mu śniadanie. Przychodzi do nas, zabiera go i mówi, że ma dla niego coś ekstra. Tymczasem na stole leży na jego talerzyku pączek, paczka chrupek i kakao, od którego słodkości wykręci każdego. Nie mam siły tłumaczyć i prosić, że cukier to zło. Jak krowie na rowie tłumaczę, że jego brak apetytu bierze się właśnie z tego, że dostaje zabójcze dawki cukru! Nie pomaga! Ona twierdzi, że nie doceniam jej starań, a ona robi mu śniadanie! […] […] Kolejna sytuacja. Bierze starszaka na spacer. Bardzo doceniam! Ale to, co słyszę na mój temat z jego ust, kiedy synek wraca ze spaceru, to jedna wielka bzdura! Czy Ty rozumiesz, że ona analizuje z moim trzylatkiem i wmawia mu, że go najprawdopodobniej nie kocham, bo zabraniam mu jeść to, co ona dla niego przygotowała! Mogłabym wymieniać bez końca. Proszę o założenie mu czapeczki, to ją ściągnie. Jest na dworze upał, to ubierze go w dwa długie rękawy. Proszę o niewłączenie bajek, to mu bajki włączy. […] Podważa każdą moją decyzję! Myślałam, że postawiłam już sprawę jasno. Odbyłam z nią dwugodzinną rozmowę. Udawała na początku, że nie wie, o co chodzi, ale powiedziała, że pomyśli na tym. Nic nie dotarło! Nic. Rozpowiada wszystkim wokół, że jestem leniem, bo nie pracuję. A w domu mam maleństwo, przecież. Rzuciła plotę, że pewnie mam kogoś na boku, bo często jeździłam po świeże mleko i jajka do pobliskiej wsi. […] Co ja jej takiego zrobiłam? Co mam robić????? […] „ Czy Wy też czuliście cholerną wściekłość czytając powyższe fragmenty? Ja się cała trzęsę po raz kolejny. Czytam i nie wierzę, że dorosła kobieta może drugiej dorosłej kobiecie, matce swoich wnuków, zgotowywać takie piekło. Bo to trzeba nazwać po imieniu, to jest emocjonalne piekło i wychowawczy chaos. Czuję się zdecydowanie lepiej, kiedy wiem, że Aśka wreszcie zdecydowała podzielić się z mężem swoimi problemami i za dwa tygodnie wyprowadzają się od teściów. To pierwszy i najlepszy krok, jaki mogli zrobić! Bez względu na to, jakie stosunki nas łączą z ludźmi, od toksycznych ludzi musimy spieprzać. Spier… alać, wybaczcie! Wiem, że łatwo napisać, a trudniej zrobić. Jednak to, jaki oni mogą mieć na nas wpływ, szczególnie gdy się dzieli to samo mieszkanie, można przyrównać do psychicznego więzienia. W mojej rodzinie granice stawiam bardzo jasno, a początki z niektórymi osobami nie były łatwe ;-) Głęboko jednak wierzę, że stawianie granic od samego początku i niezgadzanie się na kompromisy w kwestiach dla nas kluczowych, szczególnie dotyczących wychowania dzieci, to podstawa. To fundament, na którym zbudujemy relacje. Niekoniecznie oparte na spijaniu sobie z dziubków, a raczej na wzajemnym szacunku i nie wpieprzaniu się drugiej osobie w rewiry, do których nie zostaliśmy zaproszeni. Chcę podkreślić bardzo stanowczo! To nie dziadkowie, pomimo ich wielkiej deklarowanej miłości do wnuków, są dla nich wychowawczym drogowskazem i wyrocznią. To rodzice mają przywilej i obowiązek w jednym decydować o wszystkim. Dziadkowie mogą jedynie się bacznie temu przyglądać a swoje uwagi mogą kulturalnie zgłaszać na osobności. Nie ma nic gorszego jak wychowawczy chaos, który niczego nie buduje a dzieli! Róbmy co do nas należy i szanujmy drugiego człowieka, po prostu! Znajmy swoje miejsce w szeregu. Tyle wystarczy, aby tworzyć zgrany team. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu ❤ Jeśli macie ochotę puścić go dalej w świat – z góry dziękuję! :* Mają doświadczenie, z którego warto skorzystać. Potrafią zachować dystans, gdy tobie brakuje cierpliwości. Czemu więc tak trudno wam się dogadać? Czy to tylko różnica pokoleń? Spróbuj zrozumieć swoją mamą i teściową – radzi dr Julita Wojciechowska, psycholożka. Bywa, że nawet najlepsze stosunki z mamą czy teściową zmieniają się o 180 stopni, gdy sama urodzisz dziecko. Choć może ci się wydawać, że pomocy babć wcale nie potrzebujesz, to na pewno są one ważne dla twojego dziecka. Nie zawsze jednak potrafisz dobrze żyć z teściową. Brakuje ci też zrozumienia u mamy. Tylko dlaczego? W nowych rolach Narodziny maleństwa to radosny i trudny moment, bo niełatwo jest wejść w nowe role: tobie stać się mamą, a mamie – babcią. Choć ciąża trwa aż dziewięć miesięcy – niby jest czas, by się przygotować – to w natłoku emocji i zajęć zwykle nie ma okazji zastanowić się nad tym. I wtedy rzecz na pozór naturalna przychodzi z trudem. Właśnie dlatego po urodzeniu dziecka rodzą się między tobą a mamą konflikty czy wrogość. Wcześniej pełna zrozumienia teściowa zaczyna narzucać swoje zdanie. A problemy narastają: opieka nad maluszkiem jest tak absorbująca, że brakuje czasu na rozmowę. Ty masz żal za krytykę ze strony mamy czy teściowej, a one czują się coraz bardziej zranione, że nikt nie jest im wdzięczny za pomoc. Młoda niezależna Chcąc sprostać nowej roli, bywasz napięta. A jak często pragniesz być lepsza niż twoja mama? Nie powielać jej błędów? Próbujesz więc być mamą idealną, a nie wystarczająco dobrą. Minie trochę czasu, nim zrozumiesz, co jest ważne. Chcesz być też nowoczesna i stosować współczesne metody wychowawcze – i masz do tego prawo. Czytasz książki o wychowaniu, magazyny dla rodziców, słuchasz rad koleżanek. Gdy mama próbuje ci pomagać, jesteś zniecierpliwiona. A bywa i tak, że wydaje ci się, że więź łącząca twoje dziecko z babcią jest zbyt silna. Wtedy pojawia się zazdrość o sekrety teściowej i synka czy o płacz córeczki po wyjściu babci. Na wszystko trzeba czasu. Gdy przestaniesz już ściśle trzymać się zasad, kontakty z babciami ułożą się lepiej, bo wszyscy będziecie elastyczniejsi. Odtrącona babcia Pomyśl: bycie babcią to wyzwanie, jakiemu niełatwo od razu sprostać. Niektóre kobiety latami czekają na wnuka, inne sytuacja zaskakuje. Tak czy inaczej nowa rola jest wielką zmianą, także dla świeżo upieczonej… babci. Zwłaszcza że dziś większość z nich pracuje i czuje się młodo. Zdziwienie nową sytuacją zwykle po jakimś czasie ustępuje miejsca radości. Gdy rodzi się wnuk, babcia wraca myślami do czasów, gdy sama była mamą i nieświadomie może wchodzić w rolę mamy… swojego wnuka. Trudno jest jej nie decydować w kwestiach pielęgnacji czy wychowania, bo przemawia za nią doświadczenie. Nie rozumie, dlaczego tę pomoc odrzucasz. Oddana teściowa może się poczuć odtrącona, gdy jej rady będą zawsze lekceważone – przecież kieruje się miłością. Chciałaby jak najlepiej, a jej wpływ na wiele spraw jest ograniczony. W świecie konfliktów Wiele kłopotów to kwestia różnicy pokoleń, bo sposoby wychowywania dzieci zmieniają się co jakiś czas. Dlatego bronisz dzisiejszych metod, uważając, że są najlepsze. A więc karmisz na żądanie (nie co trzy godziny) i utulasz smutne maleństwo (zamiast pozwolić mu „się wypłakać”). Problemem bywa też twój sposób wygłaszania poglądów – zdecydowany i nieznoszący sprzeciwu. Nietrudno wtedy o nieprzyjemną wymianę zdań. Jeśli nie czujesz się jeszcze pewnie jako mama, przyczyną konfliktów może być twoje przewrażliwienie. To zrozumiałe, że gdy ktoś podaje w wątpliwość twoje ostatnio zdobyte umiejętności, reagujesz nerwowo i… nieadekwatnie do sytuacji. Agresję nasila zwykle zmęczenie, nieprzespane noce i narastający brak porozumienia. Tymczasem dobre relacje wymagają cierpliwości, której masz za mało. A babcia, która pragnie zagłaskać na śmierć, często tylko dolewa oliwy do ognia. Razem czy osobno Niegdyś wielopokoleniowa rodzina żyła harmonijnie. Każdy spełniał rolę, którą znał od początku. Dziś wspólne mieszkanie wystawia wszystkich na próbę. Mieszkanie osobno, choć blisko siebie, też rodzi frustracje. Pragniesz być niezależna w decyzjach o dziecku, ale nie chcesz utrudniać dziadkom kontaktów z wnukiem. Oczekujesz pomocy mamy czy teściowej w opiece nad malcem, ale chcesz, aby odbywało się to na twoich warunkach. Tylko że tak się nie da. Kiedy odległość jest duża, a babcia rzadko widuje maluszka, radość ze spotkania zdaje się być ponad konfliktami. I tu jednak są pułapki – drobne nieporozumienia zostawione na długo pogarszają klimat, a kontakty z dziadkami słabną. Mieszkanie blisko czy daleko nie jest więc lekiem na problemy. A co nim jest? Rozmowa i dobre chęci To właśnie klucze do sukcesu. Podobnie jak próba zrozumienia drugiej strony. Uwagi babci mogą być podyktowane troską, krytyka zaś – przejawem miłości. Im szybciej zaczniesz pracować nad poprawą waszych stosunków, tym lepiej. Musisz jednak wierzyć w możliwość załagodzenia nieporozumień. Nie powinnaś chować urazy do momentu, gdy narośnie taka ilość pretensji, że wybuchniesz. Ważna jest życzliwa rozmowa, podczas której musisz ustalić granice, jasno określając, czego oczekujesz od dziadków. W tym wszystkim nie zapominaj o swojej pociesze. Właśnie z myślą o niej pierwsza wyciągnij rękę do mamy czy teściowej. Choć może nie uda się powrócić już do przyjaźni, jaka łączyła was wcześniej, zbudujecie inną, dobrą relację. To pozwoli malcowi cieszyć się dziadkami. ZOBACZ TEŻ: 5 zdań, których lepiej nie mówić pracującej mamie Dzień dobry... Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało. Ania Ślusarczyk (aniaslu) Zaloguj Zarejestruj Dzisiaj Dzień Ojca i z tej okazji zapraszam cię do wysłuchania rozmowy, której bohaterem jest Patrick Ney. Psycholog, doradca rodzicielski, tata dwóch córeczek, urodzony w Anglii, co w tej historii ma również znaczenie ;) Posłuchaj rozmowy Natomiast o 17:00 zapraszam Cię na live z Agnieszką Hyży - porozmawiamy o rodzicielstwie, macierzyństwie i oczywiście o ojcostwie. O tym co robić z "dobrymi radami". Dołącz reklama Starter tematu Sylwia3ss Rozpoczęty 18 Styczeń 2014 #1 Cześć 20 miesięczną 5 lat mieszkamy u budowę domu i nie bedziemy mogli sie wyprowadzić bo szkoda wywalać pieniądze na w tym,że moi teściowie chcieliby mieć ostatnie słowo jeśli chodzi o wychowanie i wszystko inne z córką to ze trzeba ja ubrać bo zimno,rozebrac bo wołam,żeby przyszła zjeść to za chwilę bo teraz bajke ogląda i będzie kontrola co córce innych niby drobnych rzeczy,które w końcu doprowadzaja mnie do się stawiać granice,że to ja jestem matką,ale jednak mam szacunek do tesciów tym bardziej,że mieszkamy w ich mam przez to pewności siebie jako jak czegoś jej zabronię to gdzies z tyłu głowy mysle sobie co na to tylko nie gadali za plecami,ze zła moze schizuję,ale chyba juz tak w to wsiąkłam,że wszystkim się byc bardziej pewną siebie matką wiedzieć ze dobrze czy ja może przesadzam? reklama #2 Ja jestem zdania, że świeżo upieczeni rodzice od początku powinni mieć, nawet wynajmowane, nawet kawalerkę, nawet komunalne, ale swoje. Nie wiem co Ci poradzić w Waszej sytuacji, jasne, że powinnaś im prosto powiedzieć,że nie życzysz sobie wtrącania się, ale znając teściów to różnie to odbiorą, i jeszcze będą źli.. #3 Musisz stawiac granice, ale tez spokojnie porozmawiac i wytlumaczyc swoje stanowisko tesciom. Jak sa normalni to sie nie obraza a jak nie no to trudno bo potem tylko Ty bedziesz sobie pluc w brode ze nie wychowalas tak jak chcialas. Wynajmowac sie nie oplaca zdecydowanie przy budowie domu. Chyba ze kogos na to stac. Jeszcze troche przetrwacie, ale rozmowa i sensowna argumentacja powinna rozwiazac problem (ale Twoj maz tez musi zajac stanowisko w tej sprawie). #4 Porozmawiaj z nimi, powiedz co Ci się nie podoba (delikatnie oczywiście) a potem bądź stanowcza i konsekwentna. Faktycznie, zatrudnianie opiekunki, gdy córką ma się kto zająć jest bez sensu, zresztą konflikt z teściami byłby wtedy pewny. #5 z pewnością nie przesadzasz stawiając granice i nie powinnaś się zbytnio przejmować tym że mogą cię obgadać na mieście, to wasze dziecko, z teściami tak to niestety bywa że lubią się wtrącać bo przecież wszystko wiedzą lepiej bo już swoje odchowali ;-) jedyne wyjście to zawsze podziękować za dobre rady, ale dodać że chcesz sama decydować, trzeba w tym znaleźć złoty środek, czyli z jednej strony podkreślać, że się szanuje pomoc i rady teściów a z drugiej podkreślać że jest się rodzicem i ostatnie zdanie należy do ciebie i męża ... to nigdy nie jest łatwe ale jak im zbyt dużo pozwolisz to całkiem cię zdominują co niekoniecznie będzie dobre dla dziecka, nasi rodzice i teściowie mają często dobre rady ale niestety większość opinii jest przestarzała i nie ma już dziś odniesienia :-( co istotne zawsze zanim coś powiesz zastanów się co to da i po co to robisz, tzn. jeżeli np. chodzi tylko o obejrzenie do końca bajki to faktycznie nic się nie stanie jeżeli poczekasz te 5 czy 10 minut, bo przecież nie chodzi tylko o to aby postawić na swoim tylko żeby myśleć o dziecku i o tym czy faktycznie stanie mu się krzywda gdy obejrzy tę bajkę do końca a zje troszkę później ;-) nie dajmy się zwariować bo wiadomo że ze względu na sytuację zawsze będziesz reagować nerwowo na każdą odpowiedź teściowej bez względu czy jest dobra czy zła ;-) doskonale cię rozumiem bo też mieszkam z teściami i z początku było gorzej ale jakoś moje powolne i ciągłe tłumaczenia dały efekt i dziś już wiedzą (przynajmniej teściowa bo teść jest niereformowalny ;-)) że to ja decyduję, oczywiście jak już coś tłumaczyłam to starałam się to robić w ten sposób, że mówiłam co konkretne zachowania dają i czego powinno się unikać a nie na zasadzie "ja jestem mama i to ja decyduję", po prostu tłumaczyłam dlaczego uważam że TAK (a nie inaczej) będzie lepiej ;-) oczywiście jeżeli chodzi o teścia to wciąż zdarzają się sytuacje że cokolwiek bym nie zrobiła to i tak zrobiłam źle ale po prostu nauczyłam się na to nie reagować ;-) w ogóle ;-) bo wiem że jemu i tak nie będzie pasowało więc nawet nie zaczynam dyskusji ;-) powodzenia wytrwałości i jak najszybszej wyprowadzki życzę ;-) #6 To ciężki temat. Dziadkowie zapominają, że to małe biegające dziecko nie jest ich, tylko ich syna, czy córki i wtedy rodzą się konflikty. Wystarczy rozmowa, lub po prostu zabranie dziecka od dziadków. Lub wyprowadzka na jakiś tani wynajem.

mieszkanie z tesciami a wychowanie dziecka